HELLRAISER IV: Bloodline

Czwarta odsłona kultowej serii Hellraiser to film, który ambitnie próbuje opowiedzieć historię dziedzictwa kostki, rozciągając akcję od XVII wieku aż po XXII wiek. Choć pomysł jest ciekawy i oferuje szeroką perspektywę, produkcja spotkała się z mieszanymi opiniami. To horror science-fiction, który łączy grozę, współczesność i futurystyczną wizję kosmosu – a wszystko pod znakiem Pinheada.

Historia klątwy rodu LeMarchand

Film śledzi losy Paula LeMerchanta, potomka twórcy Kostki Lamentu, który próbuje zakończyć piekielne dziedzictwo swojego rodu. Opowieść obejmuje kilka epok: od pierwszego stworzenia łamigłówki przez Filipa LeMarchanta, przez współczesne zmagania Johna, aż po futurystyczną walkę w kosmosie. Motywem przewodnim jest walka człowieka z dziedzictwem zła, które przechodzi przez pokolenia.

Strach i napięcie – groza na tle epok

Film ma momenty naprawdę mocne i mroczne, szczególnie w sekwencjach z XVII wieku oraz w futurystycznych scenach, gdy Pinhead pojawia się na pokładzie stacji kosmicznej. Choć nie jest to najbardziej przerażająca część serii, klimat potrafi wzbudzić niepokój i nadać całości ton grozy.

Cenobici, tortury i kosmiczne piekło

Powracają cenobici, z Pinheadem na czele, a także brutalne sceny tortur i groteskowych przemian. Bloodline nie unika krwi i brutalności, które są znakiem rozpoznawczym serii, choć momentami balansuje bardziej w stronę fantastyki niż czystego horroru.

Klimat i nastrój

Film oferuje niezwykłą mieszankę klimatów – od mrocznych pałaców XVII wieku, przez współczesne miasto, aż po zimną, sterylną stację kosmiczną. Ta różnorodność czyni Bloodline wyjątkowym, choć czasem niespójnym. Atmosfera przeplata grozę, mistycyzm i futurystyczny chłód.

Gra aktorska i scenografia – mieszane rezultaty

Doug Bradley jako Pinhead ponownie błyszczy – jego charyzma i zimna elegancja sprawiają, że każda scena z jego udziałem trzyma w napięciu. Reszta obsady wypada nierówno – od solidnych ról po bardziej przeciętne kreacje. Scenografia, zwłaszcza gotycka część historii, prezentuje się imponująco, choć kosmiczne wnętrza nie zawsze wyglądają wiarygodnie.

Czy warto obejrzeć ten horror?

Hellraiser IV: Bloodline to ciekawy eksperyment i ważny element serii, ponieważ jako jedyny próbuje opowiedzieć pełną historię Kostki Lamentu. Choć nie jest to najlepsza odsłona i momentami cierpi na problemy z tempem i spójnością, dla fanów Hellraisera to pozycja obowiązkowa – zwłaszcza ze względu na oryginalną koncepcję i obecność Pinheada w nowych, niezwykłych sceneriach.

Demoniczna jatka w kamienicy – Martwe zło: Przebudzenie (Evil Dead Rise, 2023)

Klasyka powraca z impetem

Po dekadzie przerwy seria Evil Dead wraca z nową siłą pod batutą reżysera-scenarzysty Lee Cronina. Mimo że opiera się na kultowych motywach – piła łańcuchowa, Księga Umarłych – produkcja unika wtórności, oferując świeży i nowoczesny horror. Szybkie tempo, klaustrofobiczna sceneria i wyczulenie na okropieństwo sprawiają, że to jedna z najbardziej udanych odsłon serii, zbierająca dobre recenzje.

Zło budzi się w betonowej dżungli

Akcja film przenosi się z lasu do rozpadającego się apartamentowca w L.A. Ellie (Alyssa Sutherland) mieszka tam z trójką dzieci w budynku przeznaczonym do rozbiórki. W wyniku trzęsienia ziemi odsłonięta zostaje podziemna krypta z Księgą Umarłych. Niezbyt rozsądne zachowanie syna uruchamia demoniczną klątwę: mieszkańcy zmieniają się w potwory, a Beth (siostra Ellie) musi ratować rodzinę walcząc z pierwotnym złem.

Intensywny horror bez chwili wytchnienia

Ciemna przestrzeń starego apartamentowca i napięcie, które rodzi się z kontrastu ciasnoty i nadchodzącej śmierci, sygnalizują powrót serii do korzeni. Film nie ogląda się na estetykę – od ryku piły łańcuchowej po eksplozję demonów. Brakuje tu dawki czarnego humoru znanego z pierwotnych odsłon, ale za to groza została podkręcona do maksimum. Tempo jest zawrotne, a napięcie narasta aż do brutalnego finału.

Powrót demonów i brutalna masakra

Bezwzględne, żądne masakry demony przejmują ciała mieszkańców apartamentowca, a bohaterowie stają w obliczu koszmarnej transformacji najbliższych. Film nie szczędzi krwi i makabry.

Gra aktorska i scenografia

Alyssa Sutherland jako opętana Ellie to postać ikoniczna – przerażająca, sarkastyczna i charyzmatyczna. Lily Sullivan jako Beth to naturalna bohaterka – zagubiona ciotka, która musi stanąć do walki. Wspólna dynamika i kreacje dzieci (Morgan Davies, Gabrielle Echols, Nell Fisher) dodają emocjonalnego ciężaru. Scenografia bloku, piwnic, parkingów i uszkodzonych wind buduje wiarygodną przestrzeń grozy. Sceneria bloku na skraju rozbiórki doskonale oddaje beznadzieję i izolację. Bez świateł, bez ucieczki, z demonami czającymi się tuż obok. Styl zdjęć i muzyka potęgują uczucie osaczenia i paranoi.

Czy warto obejrzeć Martwe zło: Przebudzenie?

Tak – to film idealny dla fanów klasycznego horroru z masą kreatywnej przemocy i dla wielbicieli serii Evil Dead. Choć humor z poprzednich części niemal się zatarł, zamysł i intensywność filmu rekompensują go z nawiązką. Dramat rodzinny, demoniczna transformacja i klaustrofobiczna sceneria to przepis na dobrą, krwistą noc grozy.

Wampirzy humor w irlandzkim stylu – Mój brat to wampir

Mój brat to wampir wyreżyserowany przez Conora McMahona to oryginalne połączenie krwawego horroru i komedii w klimacie irlandzkiego humoru. Choć jako produkcja niezależna i niskobudżetowa mogła umknąć szerokiej publiczności, zbiera dobre opinie krytyków.

Matt (Karl Rice) pracuje w hipermarkecie i wiedzie spokojne życie z gderliwą matką. Pewnego dnia jego odrzucony brat narkoman Deco (Eoin Duffy) zostaje ugryziony i przemienia się w wampira. Sponiewierany Deco szuka pomocy u swojego młodszego braciszka. Matt musi zdecydować czy pomóc bratu i ratować go przed samym sobą, czy zabić go kołkiem i uratować resztę świata przed infekcją. Na ekranie pojawia się też fanatyk łowca wampirów grany przez Anthony’ego Heada – dodając filmowi dodatkowej warstwy humorystycznej i gatunkowej satyry.

Czy film jest straszny? – raczej zabawny, ale krwawo brutalny
To raczej horror-komedia niż pełnowartościowy straszak. Groza jest totalnie absurdalna. Są tu krwawe sceny, gore, ale podane z przymrużeniem oka. Film nie epatuje strachem – epatuje jego parodią, co czyni go unikalnym doświadczeniem wśród horrorów. Film obfituje w absurdalne, krwawe starcia – polowania na wampiry, gonitwy, odgryzione twarze, dramatyczne walki, a to wszystko z humorem i ironią. Wampirzy motyw został tu rozwinięty przez nadzwyczaj złośliwe bohaterki i ekscentrycznego łowcę ze słabością do pociągów i rozkładów jazdy (postać z czarującą obsesją).

Czy warto obejrzeć? – tak, jeśli podobają ci się lekkie horrory z przymrużeniem oka
Jeśli lubisz horror-komedie, absurd, brytyjsko-irlandzkie poczucie humoru i nie boisz się krwi – „Mój brat to wampir” to absolutny must-watch. Film balansuje pomiędzy makabrą, a komedią, tworząc niezapomniany rollercoaster emocji. Idealny na maraton z przyjaciółmi lub jako sprawdzian: czy wampiry naprawdę mogą być zabawne?