Powrót do wampirzej klasyki z ciekawym efektem
Nowa wersja „Miasteczka Salem”, wyreżyserowana przez Gary’ego Daubermana, wzbudziła duże oczekiwania – w końcu to kolejna adaptacja kultowej powieści Stephena Kinga. Film jest klimatyczny i stara się oddać ducha oryginału, jednak nie każdemu przypadnie do gustu. Produkcja trzyma się konwencji gotyckiego horroru, ale momentami brakuje jej tempa i emocjonalnej głębi. To solidne kino grozy, choć niepozbawione wad.
Ciekawa fabuła – małe miasteczko, wielkie zło
Fabuła skupia się na Benie Mearsie, pisarzu, który wraca do rodzinnego Jerusalem’s Lot, by zmierzyć się z przeszłością. Szybko okazuje się, że miasteczko kryje coś znacznie mroczniejszego – pradawne zło w postaci wampira Barlowa, który stopniowo przejmuje kontrolę nad mieszkańcami. To klasyczna historia o walce z ciemnością z interesującymi postaciami i nawiązaniami do pierwowzoru literackiego.
Strach i napięcie – subtelna, ale narastająca groza
Film nie stawia na brutalny szok, lecz buduje napięcie powoli, przez sugestię, atmosferę i poczucie nieuchronnego zagrożenia. Choć nie przeraża w klasyczny sposób, zawiera mroczne sceny i dobrze skonstruowane momenty grozy.
Elementy grozy – stare domy, mrok i wampiry
Największym zagrożeniem w filmie są klasyczne wampiry – nie romantyczne postacie z popkultury, lecz potwory w pełni tego słowa znaczeniu. Ich ataki są brutalne, a obecność budzi grozę. Sceny z ich udziałem są mroczne i pełne napięcia, choć nie epatują krwią w nadmiarze. To horror bardziej atmosferyczny niż dosłowny.
Klimat i nastrój – gotycka duszność i izolacja
Film stawia na gęsty, przytłaczający klimat. Jerusalem’s Lot to miasteczko, w którym czas się zatrzymał – jest cicho, melancholijnie i niepokojąco. Przestrzeń działa tu jak kolejna postać – klaustrofobiczna, duszna, zamknięta. Estetyka przywołuje ducha opowieści grozy w stylu klasycznym.
Aktorstwo i scenografia – solidna obsada, mroczne tło
Lewis Pullman jako Ben Mears wypada przekonująco, a Pilou Asbæk jako Straker jest chłodny i tajemniczy. Wampira Barlowa zagrał Alexander Ward, przywracając mu przerażającą, nieludzką aurę. Scenografia to jeden z mocnych punktów – stara posiadłość Marstenów, opustoszałe ulice i mroczne wnętrza działają na wyobraźnię i świetnie budują klimat.
Czy warto obejrzeć?
Jeśli jesteś fanem Stephena Kinga lub horrorów o wampirach, „Miasteczko Salem” (2024) to film wart uwagi. Może nie zaskakuje świeżością, ale jest wierny duchowi oryginału i dostarcza klasycznej grozy w nowoczesnym wydaniu. Nie jest to horror dla każdego – raczej dla widzów, którzy cenią powolne budowanie napięcia i mroczny klimat niż typowy „straszak”.