Mroczny horror science fiction – Obcy 3

obcy 3 horror science fiction
„Obcy 3” w reżyserii Davida Finchera to film, który dzieli fanów serii, ale jednocześnie stanowi jedną z najbardziej ponurych i emocjonalnych odsłon cyklu. Po dynamicznej i militarnej drugiej części, trzecia odsłona powraca do korzeni horroru – klaustrofobicznego, nieubłaganego i przesyconego poczuciem beznadziei.
To produkcja, która zamiast epatować akcją, skupia się na psychice i przeznaczeniu bohaterki, czyniąc z Ripley postać tragiczną. Choć film miał trudną historię produkcyjną, dziś zyskuje coraz większe uznanie jako mroczne, odważne kino science fiction.

Po katastrofie kapsuły ratunkowej z końcówki „Aliens”, Ellen Ripley trafia na Fiorina 161 – kolonię karną, zamieszkaną przez garstkę mężczyzn o surowych zasadach i religijnym rygorze. Wkrótce okazuje się, że nie przybyła sama – na pokładzie był pasażer z piekła rodem: ksenomorf.
Bez broni, technologii i nadziei na ratunek, Ripley musi po raz kolejny stanąć do walki z potworem.
Film opowiada o poświęceniu, winie i odkupieniu, stając się nie tylko horrorem, ale i metaforą ludzkiego losu.
Scenariusz (który przeszedł wiele zmian) jest często krytykowany za drastyczne i kontrowersyjne potraktowanie ocalałych z poprzedniej części (Hicks i Newt). Choć narracja bywa rwana (efekt ingerencji studia), to film oferuje ostre jak brzytwa dialogi i niesamowicie tragiczne, a zarazem heroiczne zakończenie, które wielu uważało za idealny finał sagi.

W przeciwieństwie do drugiej części, tutaj wracamy do formuły „jedno potworne zagrożenie – wielu ofiar”. Ksenomorf z „Obcego 3” jest szybszy, bardziej zwierzęcy. To istota, która czai się w cieniu, atakuje nagle i brutalnie, przywracając serii atmosferę pierwotnego strachu. Sceny śmierci są mniej efektowne, ale za to bardziej niepokojące i realistyczne. Nie ma tu spektaklu – jest powolne, bolesne wyniszczenie. Krwawe sceny służą podkreśleniu surowości więziennego życia i absolutnej bezwzględności Ksenomorfa.

Fincher tworzy film o beznadziei i odosobnieniu. Zimne, industrialne wnętrza kolonii, brudne korytarze, żółte światło i echo kroków – wszystko tu przytłacza i odbiera tlen. To świat bez barw, bez nadziei – idealna sceneria dla końca człowieka i potwora. „Obcy 3” jest powolny, duszny, filozoficzny – to horror nie o przetrwaniu, ale o pogodzeniu się z losem.

Sigourney Weaver daje tu jedną z najbardziej przejmujących ról swojej kariery – łysą, zrezygnowaną, ale wciąż silną kobietę, która staje się ikoną poświęcenia.
Obsada drugoplanowa – Charles S. Dutton, Charles Dance i Brian Glover – dodaje historii głębi, tworząc galerię ludzi złamanych przez życie.
Scenografia i efekty są surowe, naturalne i praktyczne. Wszystko wygląda zimno, realnie, nieprzyjemnie – jakbyśmy faktycznie znaleźli się w zapomnianym przez Boga zakładzie karnym na końcu wszechświata.

Czy warto obejrzeć „Obcy 3”?

Warto obejrzeć, ale z pełną świadomością, że jest to najmroczniejsza i najbardziej bezkompromisowa część serii.
Jeśli szukasz radosnej akcji rodem z filmu Camerona, możesz poczuć się zawiedziony. Jeśli jednak pragniesz mocnego, tragicznego i klimatycznego zakończenia pewnej epickiej historii (przynajmniej w wersji reżyserskiej), „Obcy 3” jest pozycją obowiązkową. David Fincher stworzył ponury, egzystencjalny horror o końcu nadziei i walce z własnym przeznaczeniem, którego nie można przegapić.
To mroczny poemat science fiction, który z czasem tylko zyskuje na wartości.