„Obcy: Przebudzenie” (Alien: Resurrection) – Dziwaczne Eksperymenty i Genetyczny Chaos

„Obcy: Przebudzenie” to czwarta część legendarnego cyklu, tym razem w reżyserii Jeana-Pierre’a Jeuneta, znanego z takich filmów jak Delicatessen czy Miasto zaginionych dzieci.
To produkcja nietypowa – estetycznie dopieszczona, pełna czarnego humoru i obrzydliwego piękna. Nie każdemu przypadnie do gustu, ale jedno jest pewne – to najbardziej osobliwy i wizualnie oryginalny rozdział całej sagi.
Ripley powraca z martwych
Akcja toczy się 200 lat po wydarzeniach z „Obcego³”. Ellen Ripley (ponownie Sigourney Weaver) zostaje sklonowana przez wojsko, by odtworzyć z jej DNA królową Obcych.
Eksperyment wymyka się spod kontroli – Ripley nie jest już tą samą osobą. W jej ciele płynie krew ksenomorfa, a wraz z nią nowe, niepokojące instynkty. Gdy stacja kosmiczna zostaje opanowana przez Obcych, grupa najemników i naukowców musi walczyć o przetrwanie. To opowieść o eksperymentach, które przekraczają granice moralności i o kobiecie, która nie jest już do końca człowiekiem – ani potworem.
Scenariusz Jossa Whedona charakteryzuje się szybkimi dialogami i czarnym humorem. Choć fabuła jest miejscami nieco naciągana (zwłaszcza w kwestii motywacji bohaterów), jej energiczne tempo i pomysł z klonowaniem Ripley sprawiają, że film jest wciągający.
Hybrydy, krew i bluźnierstwo nauki
W „Przebudzeniu” groza ma twarz mutacji. Ksenomorfy są bardziej inteligentne i brutalne niż wcześniej – potrafią współpracować, manipulować, a nawet planować ucieczkę.
Pojawia się też nowe monstrum – Noworodek, przerażająca hybryda człowieka i Obcego, której wygląd na długo zapada w pamięć.
Film nie boi się krwi, śluzu i biologicznego horroru – to połączenie makabry i groteski, które jednocześnie odrzuca i fascynuje. Groza jest tu wizualna, przesadzona i świadomie sztuczna, pasująca do groteskowego tonu Jeuneta.
Groteskowy sen w przestrzeni kosmicznej
Jeunet tworzy wizualny spektakl – ciemne, wilgotne wnętrza statku, złote światło i zmutowane ciała tworzą scenerię przypominającą kosmiczny koszmar w stylu barokowego horroru.
Atmosfera filmu balansuje między obrzydzeniem, a fascynacją, między ironią, a tragedią.
To świat, w którym człowiek już dawno przestał być panem życia i śmierci, a nauka stała się narzędziem autodestrukcji.
Film porzuca surowość poprzednich części na rzecz surrealistycznej i przesyconej detalami estetyki. Nastrój jest chaotyczny, dziwaczny i ironiczny. Jeunet często wykorzystuje szybkie ujęcia i komiksowe akcenty, tworząc unikalny ton, który plasuje ten film na styku horroru i czarnej komedii science fiction.
Gra aktorska i scenografia – Ripley w nowej odsłonie
Sigourney Weaver ponownie zachwyca – jej Ripley jest teraz kimś innym: silniejsza, ale też niepokojąco obca. W jej oczach widać zwierzęcy instynkt i ludzkie cierpienie, co czyni tę kreację wyjątkowo złożoną.
W obsadzie wyróżnia się Winona Ryder jako androidka Call – delikatna, empatyczna, będąca przeciwwagą dla mrocznej natury Ripley. Cała obsada najemników, typowa dla stylu Whedona, jest świetnie dobrana, wprowadzając element kosmicznego westernu.
Efekty specjalne, choć praktyczne, do dziś robią wrażenie. Scenografia – organiczna, pulsująca i brudna – wciąż przyciąga oko swoją artystyczną brzydotą. Scenografia jest fantastyczna. Statek Auriga to wizualna uczta złożona z obłych, laboratoryjnych przestrzeni, przypominających wnętrzności i makabryczne kliniki. Doskonale oddaje dziwaczną, techniczno-biologiczną atmosferę.
Czy warto obejrzeć „Obcy: Przebudzenie”?
Tak – choć to film kontrowersyjny.
„Obcy: Przebudzenie” to nie horror, który straszy w klasyczny sposób, ale raczej mroczna wizja granic człowieczeństwa i eksperymentu z naturą.
To najbardziej artystyczny i dziwaczny rozdział w sadze o Obcym – niepokojący, odpychający i… fascynująco piękny.

